15 października 2013

Naleśniki

Gabik naleśników nie robi. Z natury. To znaczy, bardzo lubi naleśniki, ale gdy kiedyś, dawno temu, po raz pierwszy w swym gabikowym życiu, robiłam sama naleśniki, zapomniałam dodać jajek i usmażenie tego, było jednym wielkim koszmarem. [Nie, V.Y.P., to nie o was. Tym razem...] Przez to, zraziłam sie trochę do tego dania i ich po prostu nie lubię robić.

Tymczasem, gdy ostatnio buszowałam po sklepach z Mamą Mufinka, zobaczyłam patelnię do naleśników. Ceramiczną, do kuchni indukcyjnej i, co najważniejsze, tanią. Te patelnie przeważnie są podejrzanie drogie, tymczasem ta była za jakieś małe pieniądze. Nie zastanawiając się, zakupiłam. Efektem tego było zrobienie naleśników. Przecież trzeba wypróbować, czy zabawka działa.

Naleśniki wyszły średnie. To chyba były moje trzecie naleśniki w życiu, więc jeszcze nie mam wprawy. Trochę za twarde ciasto, ale wszyscy zjedli. Nie marudzili. Patelnia? Rewelacyjna. Od razu ładnie się smażyły, już pierwszy wyszedł piękny. Malutko tłuszczu, nie przywierają, ładnie się obraca. Może nawet nauczę się kiedyś podrzucać naleśniki.

Gdy skończyłam, przypomniałam sobie, czemu jeszcze nei lubię ich smażyć. To jest czasochłonne i wymaga ciągłego stania przy kuchni.A ja nie robię dwóch naleśników, tylko tyle, ile mi wyjdzie z 1kg mąki.

Komu najbardziej smakowały? Oczywiście, że... Fun-Funi. Nie sądziłam, że jest taką amatorką naleśników. Jak sobie wreszcie usiadłam, z herbatką, przychodzi Fun-Funia i fuczy, piszczy, skomle. Chce na podwórko. Ech... Wstałam, zeszłam na dół, by ją wypuścić, a ta zamiast do drzwi, to do kuchni. Cóż miałam zrobić? Jak już zeszłam, to dałam jej naleśnika. Wracam na górę, a tu powtórka z rozrywki. Przeszło jej dopiero, kiedy wyrzuciłam ją siłą na podwórko razem z Księżniczką Sarą.

To tak w ramach, jakby ktoś się dziwił, czemu tak dużo naleśników się smaży. Poza domownikami rodzaju ludzkiego, jeszcze mam dwóch dodatkowych amatorów naleśników. Oczywiście Gabików nie liczę. One nie pytają o zdanie, ich karmić nie trzeba. Same sobie zabierają naleśnika i tyle je widziano. To znaczy jakby ktoś szukał, to w lodówce na pewno kilka[naście] się ukrywa.

Pocieszające jest, że Aniołek obiecała mi naleśniki, jak będę u niej. Więc prawdopodobnie następne naleśniki po prostu dostanę. Nie będę musiała sama robić. I zawsze mam Tygryska, który też robi przepyszne naleśniki. I Mamę Mufinka, która oczywiście robi najwspanialsze naleśniki na świecie.

6 komentarzy:

  1. a ja chyba skorzystam z tych pięknych jabłek, które dostałam od Rohirrimowej Mamy i w piątek zrobię naleśniki z jabłkami przesmażanymi z cynamonem. zapraszam :)

    OdpowiedzUsuń
  2. U mnie najlepsze naleśniki robi ciocia, której nie ...za bardzo... lubię ^ ^" To smutne :(...


    Jak już przyjedziesz do mnie... to Tygrysek na pewno coś ci upichci na obiad :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. loff ju too Aniołku
      a co byś preferowała?

      Usuń
    2. Najlepiej to sernik z czekoladą albo toffi .... A nie, czekaj. To chcę od Gabika :P...

      Od Ciebie chętnie zjadłabym jakiś dobry obiadek... Hmmm... oby bez bazylii :P... Ale może być z dużą ilością curry xD

      Usuń
  3. a ja mam ochotę na gofra z Gabikiem.... bynajmniej nie zachciankową ochotę

    OdpowiedzUsuń
  4. Naleśniki...
    dobra na obiad naleśniki z kurczakiem w ziołach i czosnku ... mlask ... to kiedy do domu?

    OdpowiedzUsuń