21 października 2015

Zumba

Dopadła także i mnie. Zgadza się. Chociaż to w głównej mierze wina tego, że w pracy dostałam kartę Multisportu. Trzeba ją wykorzystać, bo inaczej to marnotrastwo.

Wczoraj padło na Zumbę. Najbliżej mojej pracy, w godzinach mi odpowiadających - czyli zaraz po pracy, była ta przyjemność tylko w jednym klubie sportowym. Zapisałam koleżankę z pracy i siebie dzień wcześniej. Na miejscu całkiem fajnie, chociaż czułam się trochę niepewnie. Ani nie wiem gdzie iść, ani co ze sobą zrobić. W końcu, znalazłyśmy szatnie, przebrałyśmy się. Na recepcji pani wskazała sale, w której Zumba jest. Punktualnie zajęcia się zaczęły. No może 2 min po czasie.

Najpierw Instruktorka wypytała, kto jest pierwszy raz u niej na zajęciach. Oczywiście, wszystkie dziewczyny. Albo prawie wszystkie. Potem zapytała, kto jest pierwszy raz w ogóle na Zumbie. Na to Gabik się zgłosił i jeszcze jedna dziewczyna. W połowie zajęć Instruktora popatrzyła na mnie i powiedziała, że ją chyba okłamałam mówiąc, że jestem pierwszy raz na zumbie. Może to przez ten balet w dzieciństwie...?

Zajęcia były super, chociaż brak znajomości kroków trochę mi przeszkadzał. Większą uwagę zwracałam na to, co robi Instruktorka, niż na samą zabawę. Poza tym, mój organizm czuł, wyraźnie, że chce więcej, szybciej, niestety koordynacja ręce-nogi-mózg nie nadążała.

Daję sobie miesiąc czasu i sądzę, że po tym okresie, będzie to super zabawa. I będzie można szaleć.

A na razie, w planach na czwartek, basen.

15 października 2015

Kurtka

Kupiłam sobie kurtkę zimową. Po ciężkich bojach, bo najpierw schodziłam trochę sklepów i nic, ale to zupełnie nic nie było, co by wyglądało, było funkcjonalne i nadawało się na zimę. Po prostu koszmar jakiś. Ja nie dojeżdżam do pracy samochodem - niestety. Więc mam pewne wymagania co do takiej kurtki. Chociażby takie, by nie zamarznąć na peronie czekając na pociąg.

Wczoraj udało mi się wreszcie znaleźć kurtkę. Jest bardzo ładna, w kolorze ciemnego granatu. Jest funkcjonalna, bo do połowy uda, z wysokim kołnierzem i głębokim kapturem. Jest ciepła, co przetestowałam w sklepie próbując się w niej ugotować, gdy ją przymierzałam. Przyznaję, dość niechętnie ją mierzyłam, gdyż cena trochę powalająca była. Ale jak ją ubrałam, zapięłam i spojrzałam do lustra, już nie chciałam zdejmować. Była moja i nawet nie trzeba było mnie przekonywać.

Ceny nie będę podawać, bo była zdecydowanie za wysoka, a zakup planowałam ograniczyć w połowie tej kwoty. Jednak utwierdzam się w słuszności swojego wyboru tym, że dzisiaj, na spokojnie, po przespaniu się z problemem kosztownego zakupu, nie żałuję. I kurtka podoba mi się tak samo, jak wczoraj. I cieszę się jak mały najedzony Gabik z faktu, że ją mam.

Zdjęcie kurtki zgodnie z życzeniem. Niestety, nadal nie mam profesjonalnego sprzętu, więc kolorów tutaj dobrze nie widać.

 
No i oczywiście kurteczka duuuuużo lepiej prezentuje się na mnie. Ale to już tylko i wyłącznie na żywo można zobaczyć.


02 października 2015

Sezon zimowy rozpoczęty

Tak, zgadza się. Dzisiaj rozpoczęłam sezon zimowy. Jak? Bardzo prosto. Przechodziłam przez tory, spiesząc się na pociąg. W czółenkach. A tory oszronione. I uklękłam sobie przed tym moim pociągiem. Tak intensywnie, że dość mocno utykam.

Tak więc uważam sezon zimowy za rozpoczęty, bo pierwsza wywrotka zaliczona. Mam nadzieję, że standardowo, będzie to ostatnia wywrotka w tym sezonie.

A kolano nadal boli.