27 sierpnia 2013

O niczym

No bo czym tu pisać. Całymi dniami w pracy. Nic się ciekawego nie dzieje. Życie płynie sobie zwyczajnie i leniwie.

W niedzielę byłam w kinie. Na filmie Elysium. Bazowana na mangdze Battle Angel Alita. Ale, tak samo jak w poprzednich przypadkach, z mangi zaczerpnięto tylko pomysł. Lekki zarys, który nasuwa skojarzenia. Ale tak naprawdę, wszystko wykreowane jest od poczatku. Film bardzo fajny, szczególnie dla miłośników SF.

Ostatnio uprawiam nowy sport. Jeżdżę po sklepach budowlanych i szukam płytek do kuchni. Pomijając fakt, że nic nie mogę dobrać do frontów szafek, które będą, to jeszcze nic mi się nie podoba. Koszmar jakiś. Jak do łazienki, za trzecim podejściem, chyba w piątym sklepie, udało nam się znaleźć ładne płytki, które będą pasować, tak do kuchni nie potrafimy. Niby są, ale jakieś takie... To nie jest to, co bym chciała. Jak już, po wielu kombinacjach, szukaniach, oglądaniach, zdecydowałam się na jakieś, to w tym odcieniu już nie ma. Teraz produkują ton ciemniejsze. A mnie się te jasne podobały. I po jakie licho, trzymają na wystawie płytki, których już nie można dostać?

Na upartego, płytki by się znalazły. Nawet jedne wybrałyśmy. To na 4 różne odcienie, w sklepach można dostać tylko 3. Zgadnijcie, którego odcienia nigdzie nie ma? Tak. Zgadza się. Tego, który chciałabym do kuchni.

Jestem zmęczona tym bieganiem po sklepach. Użeraniem się ze sprzedawcami. Tym, że nic mi się nie podoba. Że chciałabym coś, co będzie mi pasować do mebli, do kuchni, będzie mi się podobać. I nie będzie to zakup, na zasadzie: mam nadzieję, że będzie pasować. Niby wybór jest... Ale albo ja mam dziwny gust, albo ludziom podobają się takie dziwactwa.

Mam nadzieję, że następne podejście, będzie już tym ostatnim. Teoretycznie, coś tam wybrałyśmy. Trzeba to tylko jeszcze raz obejrzeć, by się upewnić, że jednak te płytki mogą być.

Wczoraj usłyszałam, że nowe rodzaje płytek, najszybciej na wiosnę. Bo wtedy fabryki zmieniają linie produkcyjne. Więc, jeśli ktoś planuje remont, to płytek niech szuka na wiosnę. To znaczy najpierw, w ziemie jeszcze obejrzy co jest, może komuś się coś spodoba. A jak nie, to akurat, na wiosnę będzie zmiana i może będzie z czego wybierać.

Miało być o niczym, a  wyszło o płytkach. No cóż, tak to już jest. Mam nadzieję, że z doborem koloru farby pójdzie łatwiej. Chociaż... Z doświadczenia wiem, że kolory na paletach, a w rzeczywistości, to 2 różne kolory. To nawet nie odcienie, tylko właśnie kolory.

Dobrze, że pozostałe rzeczy są w miarę wybrane. Ech... Remonty, to koszmar.

1 komentarz:

  1. "Ech... Remonty, to koszmar."
    Koszmar koszmarowaty. I jeszcze sprzątanie po remontach. Tygrysek coś o tym wiedzieć. A mimo iż moja kuchnia i łazienka sie mi nie podobać to ich nie ruszam
    remont łazienki... to dopiero koszmarek. Nie zazdraszczam gabikom
    Ale już cieszę się z efektu :)

    OdpowiedzUsuń