21 sierpnia 2013

Dzień Wiedźmy

Wczoraj był. Udany. I to bardzo.

Wraz z Bratem, Siostrą Wiedźmy i Kotem, poskładaliśmy się na mały prezencik. Taką symboliczną książeczkę. Umówiliśmy się w jednej knajpce. Dokładniej, to Kot umówiła się z Wiedźmą. Myśmy mieli być na doczepkę.

O umówionej godzinie spotkałam się z Bratem i Siostrą Wiedźmy. Udaliśmy się na miejsce. Mina Wiedźmy, gdy zobaczyła nas w drzwiach knajpy była zabawna. To nie było zdziwienie. To było raczej załamanie się. Chyba przeczuwała, że chcemy zrobić coś głupiego. A my byliśmy grzeczni. Złożyliśmy życzenia i dali prezent. I nie narozrabiali. Za bardzo.

Prezent, czyli podpucha. To były folijki do ekranu. Gdy wiedźma odpakowywała, Kot z niepokojem patrzyła na rozmiar prezentu. Nawet zapytała, pełna obawy, czy to na pewno jest "to"? Mina Wiedźmy, gdy zobaczyła, jaki prezent od wszystkich dostała... Bezcenny. Jak mogliśmy dać jej folijki na ekran e-booka, którego nie ma, a którego ostatnim czasem bardzo zapragnęła mieć.

Złośliwcy z nas. Oj wredni. Śmiechu pełno. Ale ulitowaliśmy się nad Wiedźmą i wręczyli jej prawdziwy prezent. Książeczkę. To znaczy e-booka. Czy inny czytnik. Czy jak to się zowie. Nie zam się na tym. Używam tradycyjnych książeczek, a w pociągu śpię, nie czytam. Więc nie potrzebuję minimalizować obciążenia w torebce.

Wracając do tematu, Wiedźma była zachwycona swoim prezencikiem. Oderwać łapek od niego nie chciała. W sumie, to nawet nie zdążyłam go obmacać. No nic, może innym razem.

Gdy trochę ochłonęła, dostała jeszcze jeden prezencik. Niestety, Tygrysek nie mogła przyjechać. nawet w weekend, więc prezencik przekazała przez Gabika. Była to filiżanka z czajniczkiem. Oczywiście z sówką. Fioletową, co by nie było wątpliwości. Nie posiadam zdjęcia, bo jakoś tak, nie pomyślałam, by je zrobić. Ale filiżanka wygląda rewelacyjnie. Wiedźma ścieszona jak mały kociak.

Tylko zabroniła nam śpiewać "sto lat". Myśmy też za bardzo nie nalegali, bo wszyscy prosto z pracy, głodni. Poza Wiedźmą i Kotem, które zjadły obiad, reszta głodowała. Ale pizzałka była przepyszna. Potem lody. A potem Gabiki szczęśliwe mogły iść spać. I jakoś tak, zabrakło czasu na śpiewanie.

Najważniejsze, że prezenty się udały. Niespodzianka też.

Jeszcze mi w nawyk wejdzie robienie ludziom niespodzianek. Sasasa.

2 komentarze:

  1. wiedźma bardzo, bardzo dziękuje za te niecne występki! a nuczka pomacasz jak jakieś książki się na nim znajdą :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Tak czytam ostatnie zdanie i, nie wiem czemu i czy powinnam, ale zaczynam się bać i jakiś lot w kosmos planować

    OdpowiedzUsuń