16 czerwca 2013

Gabik i mrówki

Gabik panicznie boi się mrówek. O tym wiedzą wszyscy. Niektórzy boją się pająków [Gabik niby też, ale chyba bardziej z przyzwoitości], inni szczurów, jeszcze inni, na przykład, różowych słoni pod sufitem. Gabik natomiast ma mrówko-fobię. Fakt udokumentowany.

Prasuje sobie spokojnie rzeczy, by mieć w czym pomykać do pracy przez najbliższy tydzień. Brat przychodzi z dołu i oświadcza spokojnym głosem, że mamy najazd mrówek w kuchni. Na co Gabik, że wie. Widziałam kilka mrówek wcześniej w kuchni. W prawdzie więcej niż jedną, ale tragedii nie było. Pantofel w ruch, albo ścierka i po problemie. Te trzy czy cztery mrówki znikały.

Tym razem jednak, gdy Gabik zszedł do kuchni po coś, stanął jak wmurowany. Na kuchnię trwał właśnie istny najazd. Mrówki grzecznie szły sobie gęsiego, jak to mrówki, nie gęsi, wzdłuż mebli po podłodze. Kilka(naście) na jednym blacie, kilka(naście) na drugim. Nie ma się jak obrócić, wszędzie mrówki. Gabik wypadł z kuchni, a w przedpokoju, sznureczek mrówek. Więc patrzę, skąd one tak wędrują. Idę przez przedpokój, do drzwi, wzdłuż progu, przez próg, wzdłuż ściany zewnętrznej aż do dziury w płytkach.

Czyżby zalało mrowisko? Może, ale to nie powód, by wędrować do MOJEJ kuchni. Bo kuchnia jest Gabika. Jakby na to nie patrzeć. Więc kto pozwolił mrówkom na wejście? No kto? [VYP jak to wy, to nie ręczę za siebie.]

Cóż, coś z tymi mrówkami trzeba było zrobić. Gabik wziął szmatę do podłogi, zamoczył, owinął wokół miotły [bezpieczna odległość zachowana] i przetarł podłogę w kuchni. Calutką, z dużym naciskiem na wszystkie łażące stworzenia po niej, wszystkie zakamarki. Tak samo przedpokój. Potem, niewiele myśląc, szmatę wrzucił do pralki, nastawił pranie [oczywiście dorzucił pozostałe szmaty i szmatki jakie znalazł] i włączył pralkę. Blaty potraktowałam szmatką i ręcznikami papierowymi. A próg posypałam solą. Podobno pomaga na mrówki. Nie wiem, ale na pewno fajnie wyglądałam z solniczką stojąc na progu i pilnie wpatrując się w ziemię.

Po tych wszystkich zabiegach, mrówek "chwilowo" brak w kuchni. Nie tracąc czasu, wykorzystałam to by zrobić bryndzę do kanapek i sobie kolację. Zanim te paskudy mi wrócą. Ech... To było stresujące. Co chwilę spoglądanie, czy jakaś mrówka nie atakuje biednego Gabika.

Na szczęście, więcej do kuchni wchodzić nie musiałam. A potem inni zajęli się odmrówkowywaniem kuchni za pomocą dezodorantu [O_o] i cynamonu rozsypanego na progu. Zobaczymy na jak długo pomoże.

Muszę kupić coś na mrówki. Co by mnie nie terroryzowały. Teraz to się boję iść nawet po herbatkę na dół.

4 komentarze:

  1. Domestosem podłogę umyj. Zwiewają na jakiś czas. I podobno soda oczyszczona ma działać. no działa, jak ktos chce mieć ich więcej

    OdpowiedzUsuń
  2. Zdecydowanie uważam, że lepszą dokumentacją byłoby nagranie filmiku z Gabikiem przeganiającym kilkuosobową ferajnę po sosnowym lasku na ponad 30stostopniowym upale. Maratończycy to przy nas wtedy leszcze :P

    OdpowiedzUsuń
  3. Rozsyp PRZYPADKIEM co jakiś czas trochę soli w kuchni, to mrówek nie bedzie... Sol zawsze działa :P

    OdpowiedzUsuń
  4. Doceniam Twoje bohaterstwo w walce z mrówkami mój kochany Gabiczku. Co oni mogą wiedzieć o mrówkach.

    OdpowiedzUsuń