11 sierpnia 2014

Upały i praca

Ostatnio mało co tu zaglądam. To przez upały. Źle je znoszę, a jeszcze powroty z pracy rozgrzanym pociągiem, w którym pomimo otwartych wszystkich okien, nadal nie ma czym oddychać, dodaje swoje. Z tego wszystkiego: upał w pracy - na klimatyzację nie mamy co liczyć [no chyba że fiknę koziołka - dzisiaj prawie mi się to udało], upał w pociągu, upał w domu. Ja przestaję funkcjonować.


Zabawne jest, że gdy się wysiada z takiego rozgrzanego pociągu i dochodzi się do wniosku, że jest fajnie chłodno. A tu temperatura powietrza liczy sobie jakieś 30-35 kresek. W takich sytuacjach, to ja wolę nie wiedzieć, ile jest wtedy w pociągu.

Upały to jedno. Nie da się w takich funkcjonować. Można co najwyżej udawać, że się żyje. Ale tu trzeba pracować. Jakby tego było mało, mieliśmy dość duże zmiany w pracy. A dokładniej to w prawie, na którym opieramy całe nasze funkcjonowanie. Pierwsze dwa tygodnie po urlopie, to była wielka niewiadoma. Nikt nie wiedziała, co ma robić i jak. Jednego dnia takie ustalenia, dwie godziny później już inne, a następnego dnia jeszcze co innego. Co chwilę bieganie do kierownika albo do dyrekcji z zapytaniami, nowymi ustaleniami. Doczytywanie przepisów z ustawy i rozporządzeń, bo jedno związane z drugim. problemy z klientami, bo zamiast 15 min obsługi, jak to wcześniej było, czas nam się wydłużył do 30-60 min. W zależności, co kto chce, ile czego potrzebuje. Jeszcze mamy program niedostosowany do nowego prawa. I prędko programu nie zmienimy. Ech...

Jakby tego było mało, ustawa ma błędy. To akurat nic nowego, wiele ustaw jest po prostu źle napisana. Ale na szkoleniu był pan, który pomagał tą ustawę tworzyć i tłumaczył się tak, że błędy są, bo pisali ustawę o dwunastej w nocy i po prostu zapomnieli zmienić jakieś tam słówko. Tylko to jedno słówko powoduje, że połowę ludzi musimy odsyłać bez niczego, bo brakuje im jednego papierka albo pieczątki. Oczywiście, wcześniej nie był ten papierek, czy też pieczątka, wymagane.

Poza tym, co to za tłumaczenie, że pisali ustawę o dwunastej w nocy. Niech dziecko z podstawówki zacznie się tłumaczyć tak nauczycielowi, to zostanie wyśmiane. Co kogo obchodzi, kiedy ustawa była pisana. Mieli na to rok czy dwa czasu. Wcale nie musieli w ostatniej chwili się za to zabierać. A konsekwencje ponoszą wszyscy - zarówno my jak i osoby do nas przychodzące.

Na szczęście, cztery tygodnie po wejściu ustawy w życie, zaczyna się wszystko powoli układać. Owszem, jest jeszcze sporo niejasności, wiele rzeczy do zrobienia, co chwilę wyskakują jakieś komplikacje, ale już jest łatwiej, niż było. I jestem przekonana, ze gdyby dać wszystkim więcej czasu na wdrożenie nowej ustawy, niż tylko tydzień, byłoby dużo, dużo łatwiej. Ale co może wiedzieć taka szara myszka jak ja.

No dobra. Zielona myszka. Wszak Gabiki są zielone.

4 komentarze:

  1. ewentualnie różowe żółte lub fioletowe

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tygrysie, wiedz że czuję się ograbiona z komentarza :P

      Usuń
  2. Mnie tam przed upałem broni wczorajsza świetna wiadomość (muszę się podzielić swoją radością, wybacz;] ).

    JPF wyda Berserka!

    Czo sądzisz? Czy to już nie twój temat?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czytałam na Twoim blogu :) Ja tam nigdy za Berserkiem nie przepadałam, ale cieszy wieść, że jeszcze nasze rodzime wydawnictwa chcą wydawać klasykę :)

      Ostatnio nie mam czasu śledzić nowości w temacie mang - tyle tylko, co czasami sprawdzam, czy nie wyszło coś, co zdążyłyśmy przetłumaczyć i opublikować na YnS ;-P

      Usuń