12 sierpnia 2014

Kino

Ostatnio udał mi się wypad do kina. A nawet dwa. Szaleństwo po prostu. Miały być trzy, ale życie zazwyczaj weryfikuje plany po swojemu.

Pierwszy był w towarzystwie Krasnoluda i Nekromantki. Transformers: wiek zagłady. Kino akcji, dużo efektów specjalnych, nieskomplikowana fabuła i jeszcze więcej efektów specjalnych. I takie kino czasami lubię. Nie trzeba myśleć. Można się odprężyć i po prostu oglądać obrazy przemykające przed oczami. Czasami potrzebne jest takie wyłączenie się, zresetowanie i po prostu bezmyślne gapienie w ekran.

Po tym filmie stanowczo oświadczyłam, że rezygnuję z wycieczki do Nowego Yorku. Dlaczego? Bo ta biedna Ameryka zawsze jakiś kataklizm przeżywa. Albo wielkie katastrofy, typu trzęsienia ziemi, tornada czy powodzie, albo najazdy kosmitów - oczywiście gadających po angielsku. A jakże. Jeszcze któraś z tych biednych inwazji się rozpocznie, jak niechcący ja tam będę. I co ja wtedy zrobię? Nie zamierzam ratować świata. Tym niech zajmą się inni, a nie mały Gabik.

Drugim miejscem, do jakiego nie zamierzam jechać, po obejrzeniu tego filmu, są Chiny. Tutaj w prawdzie nie przewiduję akurat katastrofy w momencie, w którym bym odwiedzała ten kraj. Natomiast mam pewne obawy przed spotkaniem gigantycznych, metalowych dinozaurów biegających luzem. I to dosłownie. Chociaż Nekromantka stwierdziła, że jestem nienormalna. Rezygnować z wycieczki do Chin tylko ze względu na niewinne, gigantyczne jaszczurki biegające po lesie. A takiego jednego, wielkiego, złego robota się nie boję, który też gdzieś w tych Chinach się ukrywa. I planuje zemstę na ludzkości. Ale niby czemu mam się przejmować jakimś wielkim złym robotem? Amerykanie na pewno coś wymyślą i po raz n-ty uratują świat przed zagładą.


Drugim filmem, na którym byłam, było Na skraju jutra. Tym razem w towarzystwie Wiedźmy i Krasnoluda. Też kino akcji z dużą ilością efektów specjalnych. Ponownie najazd kosmitów, tylko innych - nie metalowych. I główny bohater, który w prawdzie ginie na samym początku filmu, ale wcześniej udaje mu się zabić jednego kosmitę. I tym samym wpada w pułapkę pętli czasu. Ciekawie przedstawione, fajnie zrealizowane. Podobało mi się. I to bardzo. Wiedźma stwierdziła, że końcówka rozczarowuje. Ale czego można oczekiwać od Hollywoodzkiej produkcji? Racja, mogli to zakończyć jakoś inaczej, jakimś mocnym akcentem. Ale tego nie zrobili i mnie osobiście to nie przeszkadza. Film podoba mi się w takiej wersji, w jakiej został stworzony. I mam ochotę obejrzeć go jeszcze raz. To kiedy wydanie DVD ukaże się na naszym rynku?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz