Wczoraj był dzień Gabika. Tak, tak. Międzynarodowy dzień Gabika. Na szczęście obyło się bez dziwnych wypadków, wybuchów, ścian pomalowanych na żółto i na różowo. Oraz innych niewytłumaczalnych zjawisk.
Do czego zmierzam. Od środy popielcowej jest post i Gabik ma postanowienie, nie jeść ciastek. No i ich nie je. Jednakże, ze względu na dzień Gabika, dostał ciastko. Żeby nie było przykro osobie, która specjalnie dla Gabika kupiła to ciastko, postanowiłam, że je zjem. W św. Józefa jest dyspensa, Gabik przeniósł sobie ją na dzień Gabika. Razem z Wiedźmą, żeby nie było. Usiadłyśmy przy stole, popatrzyłyśmy na talerzyki z naszymi ciastkami, popatrzyłysmy na siebie. Po czym zgodnie stwierdziłyśmy: "Nie mam ochoty. Zrobiłyśmy sobie krzywdę."
Czyż nie jest krzywdą fakt, że żadna z nas, nie ma ochoty na ciastko? To jest wręcz straszne! Już kiedyś doszłam do wniosku, że to postanowienie wielkopostne to był największy błąd w moim życiu. Ale nie sądziłam, że konsekwencje będą aż tak tragiczne w skutkach! Widział ktoś Gabika, który nie ma ochoty na ciastko?
o_O
Zjadłyśmy tylko po pół ciastka. Ani Wiedźma, ani ja nie miałyśmy ochoty na więcej. Całkowita porażka...
Na koniec jeszcze Wiedźma powiedziała: "Wiesz co, ten tort to może mniejszy upiecz."
Załamanemu Gabikowi nie pozostało nic innego, jak w duchu przyznać Wiedźmie rację. Tort w prawdzie upiekę normalny, ale część się rozda. Amatorów Gabikowego ciasta nie brakuje :)
zabierzemy się za tort bez treningu. aż się boję :(
OdpowiedzUsuńMoże VYP posypał Wam czymś te ciastka? ^^"...
OdpowiedzUsuńPocieszę Was, że z każdym kolejnym postem jest łatwiej :P
A, tak, właśnie. Najlepszego! A prezent doślę pocztą, jak se adres przypomnę :P
OdpowiedzUsuń