21 stycznia 2017

Kula... śniegowa

Zawsze chciałam mieć kulę śniegowa. Z ładnym domkiem czy czymś takim. Niestety, w naszym pięknym kraju ciężko dostać takie coś. Głownie dlatego, że jeszcze ja mam wymagania, by było ładne. Też sobie wymyślam. Owszem, rynek jest przepełniony małymi, niedużymi kulami, teoretycznie śniegowymi, bo często jest tam po prostu brokat. Z brzydkimi, ze słabej jakość plastyku, domkami, koszmarnymi aniołkami czy innymi dziwnymi rzeczami. Szukałam nawet za granicą, ale nadal nigdzie nie znalazłam dużej kuli śniegowej. Do tego takiej, która by mi się podobała.

Mama Mufinka raz kupiła mi kulę. Małą, ale wyjątkowo ładną. Stoi sobie na półeczce, a ja ciągle szukam takiej dużej kuli. I w tym roku, pod choinkę [z lekkim opóźnieniem pocztowym] dostałam... kulę. No prawie.

Prawie, bo spełnia moje wymogi. Jest śliczna w środku. Ze śnieżkiem. Jest duża. I jest w słoiku! Uroczo to wygląda.







Niestety, w najbliższej okolicy takich nadal nie sprzedają. Prezent przyszedł do mnie z Japonii. A ja musiałam się nim pochwalić.