12 września 2014

Cola i sandały

Ot, taki epizodzik z życia Gabika.

Ze względy na fakt, że wraz z Krasnoludem zostałam sama w domu, zgodnie stwierdziliśmy, że nie chce nam się gotować. A najlepszym obiadem jest pizzałka. W związku z tym, udaliśmy się dzisiaj do pizzarenki na obiadek. I ku naszemu zaskoczeniu, przy jednym ze stolików siedziała wiedźma z kotem. Przepraszam, powinnam była napisać: Wiedźma z Kotem. Bezczelnie dosiedliśmy się. A co. Zamówiliśmy pizzałkę - oczywiście dla nas, Wiedźma z Kotem nie chciały. Były nawet tak zagadane, że nie zauważyły, jak im Gabik zajumał dzbanek z piwem. Chociaż Krasnolud mnie pocieszył, że gdybym zaczęła pić, to pewnie by dopiero wtedy zareagowały - ale ja nie jestem przekonana.

Po chwili, przyszła zamówiona przeze mnie Cola i herbatka dla Krasnoluda. A chwilę później i pizzałka. Gabik, grzecznie nałożyć chciał kawałek pizzałki na talerz. I co? I wylał całą szklankę swojego napoju na stół, spodnie, sandały i podłogę. No jakżeby inaczej. Efekt? Mokry Gabik, mokre wszystko.

Na szczęście w miarę ciepło było, więc zanim postanowiliśmy z Krasnoludem wracać do domu, zostawiając Wiedźmę i Kota w pizzarence, spodnie wyschły.  Jedyne, co dobre z tego wszystkiego wyszło to fakt, że wreszcie wyprałam sandały. A próbowałam to zrobić odkąd wróciłam z wakacji. Jakoś... nie było czasu. To nic, że cały zabieg zajął mi ok 20min. Tylko teraz sandały będą schły przez najbliższe dwa dni.

Ech... W czym ja jutro na imprezę pójdę?


1 komentarz:

  1. w seksownych szpilkach na paseczkach. w przeciwieństwie do kilku osób, które znam, a które w takich właśnie butach chadzają, Ty masz nogi do takich obuwiów :D wiwat cola! wiwat szpilki na Gabiku! :DDD

    OdpowiedzUsuń