Tak. Widziałam dzisiaj czarne gabiki. Nie jestem pewna, czy powinnam się bać, czy uciekać. Ale to się okaże pewnie później.
Gdzie je widziałam? Oczywiście, w piwnicy. Z racji tego, że zostałam sama, a jest trochę chłodnawo na zewnątrz, palimy w piecu węglowym. Co by gabiki nie marzły. Niby temperatura w pokoju taka sama, jak przy ogrzewaniu gazem, a jednak wydaje się, że jest cieplej. Nie wiem, na czym to polega. Na fizyce się nie znam. W każdym razie, gdy zeszłam do piwnicy, by dołożyć węgla do pieca, zobaczyłam je. Pięć, małych, czarnych, futrzaków. W najlepsze bawiły się węglem. A gdy mnie zobaczyły, udawały niewiniątka.
Muszę pamiętać, by je wyprać, jak wyjdą wreszcie z piwnicy. Może wtedy odzyskają kolor. Na razie jednak, mam pięć czarnych gabików.
Jak ktoś chce takiego czarnego gabika, to zapraszam. Łapie sobie sam. Piwnicę udostępnię.
"Widziałam czarne gabiki"... brzmi trochę jak "Widziałam białe myszki" .... ale ogólnie wszyscy zdrowi, nie? ^ ^"
OdpowiedzUsuńGorzej jak się okaże, że to VYP dorwał się do czarnej farby olejnej....
Gabiki = niewiniątka? ... niemożliwe.
Skąd znalazłaś aż 5?
OdpowiedzUsuńSame się znalazły.
UsuńNie zapominajmy, że Gabik jest jeden, w ilości zmiennej, zależnej od humoru. ;P