Tak, byłam na koncercie.
Dominika Żukowska i Andrzej
Korycki śpiewali ballady rosyjskie z repertuaru Bułata Okudżawy, Włodzimierza
Wysockiego oraz Żanny Biczewskiej, a także szanty. Byłam na ich koncercie w zeszłym roku, ale
wtedy średnio mi się podobało. Artyści byli bardzo zmęczeni, do czego sami się
przyznali. Było też to widać i słychać w wykonywanych utworach. Dlatego do tego koncertu podchodziłam z pewną dozą nieśmiałości.
Tymczasem... Niespodzianka. Rewelacja. Po prostu świetny koncert. Na samym początku oświadczyli,
że już bardzo długo nie śpiewali – tak z tydzień. Byli pełni
energii. Wykonania utworów – przepiękne. Głos pani Dominiki jak zwykle mnie
powalił. To, co jest nagrywane, czego można słuchać z płyt, zupełnie nie
oddaje barwy jej głosu. Tak, jakby sprzęt i mikrofony nie łapały wszystkiego. A
w sali – niby też przez mikrofon, ale jej głos ma dwa razy większą moc. I nie
chodzi mi tu o głośność. Po prostu inna barwa głosu. Rewelacja. Pan Andrzej,
jak zwykle pełen humoru i różnych opowieści. W niektórych momentach można było
się popłakać ze śmiechu.
Całość była cudowna, rewelacyjna i po prostu wspaniała. Jak oświadczyli,
że już przekroczyli czas koncertu, zaskoczona spojrzałam na zegarek. Półtorej
godziny nie wiadomo gdzie i kiedy przeleciało. Co ich nie powstrzymało i
śpiewali jeszcze przez pół godziny. A potem był bis. Śpiewaliby pewnie jeszcze
dłużej, ale następnego dnia miał być jakiś festiwal, czy coś i organizatorzy
musieli przygotować scenę. Niestety.
Na szczęście, już w lutym będę mieć przyjemność słuchać ich ponownie.
Bilety są już zakupione. Czekam z niecierpliwością na występ.
Fajnie! Czekamy razem...:-)
OdpowiedzUsuńA koncert rzeczywiście był powalający. I jak zwykle cała publiczność śpiewała. Nawet nie było słychać jak fałszuję... na szczęście.