06 listopada 2016

Sadyści i masochiści

Doszłam do wniosku, że instruktorzy fitnessu to urodzeni sadyści. A ludzie, którzy chodzą dobrowolnie na fitness, to masochiści. Niestety, zaliczam się do tego drugiego gatunku. Jest niedziela, a ja po piątkowych zajęciach nadal ledwo chodzę [sobotnie grabienie ogródka z liści nie ma tu nic wspólnego, inne mięśnie].

Z obawą czekam na jutrzejszą zumbę i wtorkowe trampoliny.


5 komentarzy:

  1. Powiem Ci, że jest z nami jeszcze gorzej... obie zaliczamy się zarówno do masochistek, jak i sadystek. Dlaczego? Bo na zajęciach krzyczymy o szybsze piosenki... czyli znęcamy się nie tylko nad sobą, ale i nad innymi ^^

    OdpowiedzUsuń
  2. dzięki bogom na fitnesach Gabi powstrzymuje się od wołania o ciężarki :P (co ostatnio zrobiło parę dziewczyn)

    OdpowiedzUsuń
  3. U mnie jest zumba z ciężarkami... *gwizd gwizd* :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. wiem :) to straszne jest.

      Usuń
    2. Wcale nie takie straszne! (Nie żebym ja ze względu na serce unikała ciężarków...) Przyjedziesz w końcu, to się przekonasz, jaki to fun ^^

      Usuń