10 marca 2014

Bigos, ciasto i góry

W sobotę, razem z Mamą Mufinka, pojechałyśmy w odwiedziny do znajomych. Był bigosik. Taki mały garnuszek bigosiku. Chyba miał z 15 litrów. Przepysznego, gabikowego bigosiku. Ymmm... Po prostu przepyszny.

Przyznaję się, zjadłam dwie, pełne miseczki. I się potem ruszać nie mogłam. Na szczęście, Pan Domu był łaskawy i podzielił się bigosikiem. Dostałam dwa słoiki do domu. Wczoraj spałaszowałam już pół jednego. Tylko dlatego pół, że mnie w domku nie było. Ale o tym za chwilę.

Na deser było ciastko. Gabikowe, bo Pani Domu ma nogę w gipsie od czterech dni, przez co nie była w stanie nic upiec. Ale zupełnie nic się nie działo. Gabik i tak planował upiec ciasteczko. W efekcie upiekł dwa - jedno do domu, drugie zawiózł. I tutaj pojawił się problem. Wymyśliłam sobie ciasto jogurtowe z orzechami, przełożone masą mascarpone i polane czekoladą. Pieczone w tortownicy, więc wyglądało jak malutki torcik. I ciasto zrobiło się szybko. Problem pojawił się, gdy zorientowałam się, że nie mam go jak zapakować do gabikowozu by go przewieźć. I nie wywalić. Ech... Się nakombinowałam. Efekt końcowy wszystkich bawił. Zupełnie nie wiem dlaczego.


A wczoraj byłam w górach. Razem z moją Kuzynką i jej dwiema koleżankami, pojechałyśmy gabikowozem do Koninek. I wydrapałyśmy się na Turbacz. Ostatni raz byłam tam 13 lat temu, jak mnie Kuzynka uświadomiła. Z tego co pamiętam, wtedy była to znacznie bardziej męcząca wycieczka, niż wczoraj. Pogodę miałyśmy piękną. Słoneczko, ciepło, śnieg. Tak, zgadza się. Śnieg jeszcze leżał. Trochę kłopotu sprawiał, bo na szlaku był wydeptany i wyślizgany. Ale dałyśmy radę.






Oczywiście, wywrotkę musiałam zaliczyć. Chociaż, moja Kuzynka była w szoku, bo zazwyczaj albo ona, albo Tygrysek lądowały na ziemi. Gabikowi na pieszej wycieczce zdarzyło się to po raz pierwszy. Ale jak się wchodzi na czysty lód, który schodzi dość stromo w dół, to mogło się to skończyć tylko i wyłącznie nieprzewidzianymi akrobacjami. Ale lądowanie miałam miękkie - nie ma to jak spodnie narciarskie.

A w domku, czekał na mnie pyszny bigosik. I wyjątkowo wcześnie poszłam spać. I całą noc grzecznie przespałam. Nawet, jeśli gabiki harcowały, to ja tego nie słyszałam.

1 komentarz: