07 sierpnia 2019

Rowerek

Przesiadłam się na rower. W sumie to już trzeci miesiąc jeżdżę do pracy nowym wehikułem. Chociaż nowy to on nie jest. Ma około dwudziestu lat. Nie jestem w stanie sobie przypomnieć, kiedy go dostałam, ale na pewno jeszcze w podstawówce.

Dlaczego się przesiadłam? Tramwaj niby wygodny - można poczytać, pograć na telefonie albo najzwyczajniej w świecie się zawiesić w wirach własnych myśli [i przejechać kilka przystanków za daleko 😉]. Niestety, podwyżka cen biletów miesięcznych mnie pokonała. Są granice których nie zamierzam przekraczać i jedną z nich jest właśnie obecna cena za bilet miesięczny.

Chyba mało kto wierzył, że uda mi się ta przesiadka na rower. Na szczęście nie mam daleko, to tylko 5 km więc do pracy jadę około 20 - 25 minut. Zaczęłam w maju, kiedy były te wielkie ulewy i powodzie, potem były upały, a teraz jest w sumie najlepiej. I powiem szczerze, że podoba mi się ta forma aktywności. Na fitness często nie miałam siły, nie chciało mi się, brakowało czasu. Rowerem jeżdżę codziennie, niezależnie od pogody. Jedyny problem przewiduję w okolicach stycznia - lutego, kiedy to pojawia się jakaś zima. Ale to jeszcze czas i może mnie śnieg i wiatr nie przestraszą.

Jedyny problem pojawił się niedawno. Okazuje się, że albo jestem za słaba, albo po prostu nie potrafię napompować kół w rowerze. Próbowałam. Poległam. 2:0 dla kółek. Chociaż następnego dnia wydawało mi się, że jednak coś tam dopompowałam tego powietrza i mogę spokojnie jeździć.

Niestety, trzeba jednak poza rowerem, zacząć ćwiczyć ręce. Może zacznę raz w tygodniu chodzić do pracy na rękach?



1 komentarz:

  1. Poproś Besię o szkolenie z pompek. Zaczniesz od 1, ale wszystko przychodzi z czasem, tak?

    OdpowiedzUsuń