W pracy od dłuższego czasu mamy nowego kolegę. W sumie, to tylko siedzi i nic nie robi. Ale jest naprawdę milusi.
Oto jego zdjęcie.
Prawda, że uroczy?
10 października 2014
08 października 2014
Wielka Impreza
Odbyła się 4 października 2014 roku. Była i przeminęła. A Gabiki chcą jeszcze raz!!!
Wbrew przewidywaniom Tygryska, jej czarnowidztwu, proroctwom i innym - nie było katastrofy. Wręcz przeciwnie. Wszystko się świetnie udało. Goście bawili się do rana. Nawet Gabik, co jest najdziwniejsze z tego wszystkiego. Parkiet był cały czas pełny. Przez całą noc, tylko na jednej piosence, gdy grał zespół, nikogo nie było na parkiecie. Szaleństwo!
Dziwne było to, że szpilki, w których ostatni raz byłam na jakiejś imprezę ze dwa lata temu, nie zrobiły mi psikusa. I wytrzymałam w nich gdzieś do godziny 20tej. Albo nawet wcześniej je zdjęłam? Nie pamiętam. A ja przecież na co dzień biegam w płaskich butach. Ale na bosaka bardzo dobrze się biegało i tańczyło. Parkiet był równiutki i po całej nocy, moje rajtki nadal były całe.
Jedzenie przepyszne. Ciasta cudowne - ale w końcu ciasta robił mój ulubiony Cukiernik. Tort - rewelacja. Wszyscy byli zachwyceni. A jak się dowiedzieli, że Cukiernik jest na sali, to podchodzili i gratulowali. Ja bezczelnie załapałam się na półtorej kawałka tortu - Cukiernik nie jada słodyczy, więc Gabikowi i Aniołkowi dostał się dodatkowy kawałek. [Tak naprawdę, to zabrałam Cukiernikowi talerzyk, jak nie patrzył]. Niedobry Gabik. Oj, niedobry.
Teraz czekam na zdjęcia. Niestety, fotograf chwilowo przebywa w sąsiednim państwie, więc pewnie do jego powrotu nic nie zobaczę. Trudno. Jakoś przeżyję.
Tak w ogóle, Wielka Impreza była po prostu ukrytymi urodzinami Tygryska. Żeby nikt nie miał wątpliwości. To znaczy goście może myśleli co innego, ale to drobny szczegół. Myśmy już dawno z Aniołkiem odkryły, że to po prostu Wielka Impreza Urodzinowa Tygryska. A co!
Ja chcę jeszcze raz! Zdecydowanie. Było super!
Dziwne było to, że szpilki, w których ostatni raz byłam na jakiejś imprezę ze dwa lata temu, nie zrobiły mi psikusa. I wytrzymałam w nich gdzieś do godziny 20tej. Albo nawet wcześniej je zdjęłam? Nie pamiętam. A ja przecież na co dzień biegam w płaskich butach. Ale na bosaka bardzo dobrze się biegało i tańczyło. Parkiet był równiutki i po całej nocy, moje rajtki nadal były całe.
Jedzenie przepyszne. Ciasta cudowne - ale w końcu ciasta robił mój ulubiony Cukiernik. Tort - rewelacja. Wszyscy byli zachwyceni. A jak się dowiedzieli, że Cukiernik jest na sali, to podchodzili i gratulowali. Ja bezczelnie załapałam się na półtorej kawałka tortu - Cukiernik nie jada słodyczy, więc Gabikowi i Aniołkowi dostał się dodatkowy kawałek. [Tak naprawdę, to zabrałam Cukiernikowi talerzyk, jak nie patrzył]. Niedobry Gabik. Oj, niedobry.
Teraz czekam na zdjęcia. Niestety, fotograf chwilowo przebywa w sąsiednim państwie, więc pewnie do jego powrotu nic nie zobaczę. Trudno. Jakoś przeżyję.
Tak w ogóle, Wielka Impreza była po prostu ukrytymi urodzinami Tygryska. Żeby nikt nie miał wątpliwości. To znaczy goście może myśleli co innego, ale to drobny szczegół. Myśmy już dawno z Aniołkiem odkryły, że to po prostu Wielka Impreza Urodzinowa Tygryska. A co!
Ja chcę jeszcze raz! Zdecydowanie. Było super!
Subskrybuj:
Posty (Atom)